Mam na imię Agnieszka, i latek sporawo bo aż 34, ale czuję się na 20. Dziecko zawsze chciałam mieć, ale po 2 poronieniach odepchnęłam od siebie tę myśl, aż do zeszłego roku kiedy z narzeczonym stwierdzieliśmy,że do szczęścia brakuje nam dzidziusia. Po drugie mój wiek to już prawie ostatni moment na pierwszego dzidziusia.Przed ciążą zrobiłam podstawowe badania, krew i mocz , a także na toxoplazmoze, cytomegalie i różyczkę.
Co do naszego związku to od roku i 4 miesięcy jesteśmy narzeczeństwem, a ze soba jesteśmy około 3 lat, nie liczę rozmawiania na początku na gg, mówię o zamieszkaniu już z narzeczonym.Mieliśmy w tym roku brać ślub , ale nasza dzidzia pojawiła się więc ślub będzie pewnie w przyszłym roku.Narzeczony bardzo się cieszył,że będziemy mieli dzidziusia, chociaz ma już jedno dziecko z poprzedniego małżeństwa, ale jak ogląda te wszystkie rzeczy naszej córeczki to zachowuje sie jakby było to jego pierwsze dziecko.Staraliśmy się bardzo krótko, pod koniec sierpnia odstawiłam tabletki, przez jeden miesiąc uważaliśmy, tak więc pod koniec września poszliśmy juz na całość.I tak w dzień babci zobaczyłam II kreseczki na teściku.Marzenia nasze to teraz tylko,żeby mała urodziła się zdrowa i,żebyśmy byli dobrymi rodzicami.Co do samej ciąży pierwsze 12 tc było katorgą, ból straszliwy, 3 nospy dziennie, do tego strach o maleństwo,żeby nie poronić, wieczne bieganie do łazienki patrzenie czy nie krwawie, trochę zbastowałam w połowie ciąży.Dalej mam obawy, boję się i nie mogę się doczekać porodu i przytulenia naszej córeczki.Nie zapomnę kiedy moja mama już widziała w oczach moją ciąże, a ja jeszcze byłam na 100% pewna ,że nie jestem, kiedy w dzień babci zadzwoniłam do mamy, mama była szczęśliwa, dba cały czas o mnie , pociesza mnie i nie może się doczekać narodzin jej pierwszej wnuczki, rodzina narzeczonego też szczęśliwa. Każdy dzwoni po wizycie od ginekologa i sie pytaja co z małą.Jest to bardzo miłe , a szczególnie chyba dla naszej córeczki, bo czuje,że jest kochana przez wszystkich już od chwili powstania.Muszę Wam jednak powiedzieć,że coraz bardziej się boję,że nie poradze sobie sama z dzieckiem,że nie będę wiedziała jak ja wyciszyć, utulac do snu, jak ją karmić. Wszystko mnie zaczyna przerastać. Boje się też porodu, ale jestem dobrej mysli, bo mam wspaniałego mężczyzne przy sobie, który sprawdził się w czasie ciąży i pokazał,że jest bardzo uczuciowym człowiekiem, który tak samo przeżywa moje bóle, buzowania hormonów, jest odpowiedzialny chodząc ze mna na wszystkie wizyty, chce być przy porodzie.
|Basima