AA2

Asia lat 28.

Zawsze myślałam że jak kiedyś postanowię że przyszła pora na dziecko to po prostu się o nie postaram, jak to się mówi zrobię sobie i będzie. Jakże się zdziwiłam kiedy rzeczywistość okazała się całkiem inna, nie taka jak opisują we wszystkich cudnych gazetach o ciąży i macierzyństwie, nikt tam nie pisze jaka jest droga do tego aby zostać mamą…..

Okazało się że ciąża to nie zawsze tylko cudowny okres, ale tez strach, lęk i ból niekoniecznie fizyczny…

Zacznę od początku: Z moim już mężem jesteśmy ze sobą od 8 lat, małżeństwem od ponad dwóch , zanim się pobraliśmy różne rzeczy stały na drodze brak mieszkania, pracy itd. W końcu udało się: kupiliśmy mieszkanie, wzięliśmy ślub no i przyszła pora na decyzję o dziecku, nie ukrywam ze nie byliśmy do końca przekonani czy to dobry moment ale doszliśmy do wniosku ze ten odpowiedni może nigdy nie nadejść więc przestaliśmy uważać (tzn: zero zabezpieczeń) po dwóch miesiącach od decyzji okazało się że jestem w ciąży więc była radość i trochę strach przed nieznanym .Oczywiście od razu umówienie się na wizytę do ginekologa aby potwierdzić że w środku rozwija się mała istota i te cudne słowa : 6 tydzień.

Później wizyty co dwa tygodnie oczywiście prywatnie bo przecież teoretycznie lepsza opieka.

Za każdym razem po wizycie zadowolenie bo pan doktor powiedział ze jest wszystko w porządku, dodam jeszcze ze nie miałam robionego usg bo lekarz wychodził z założenia ze najlepiej po dwunastym tyg. bo więcej widać i niby zdrowiej dla płodu itd. Cały okres do 12 tyg był świetny, dobrze się czułam nie miałam plamień ani nic co mogłoby wskazywać na to że może być cos nie tak….

No i nareszcie ponad 12 tydzień, wizyta z usg w dodatku badania prenatalne i najprawdopodobniej poznanie płci dziecka, nigdy nie zapomnę szoku kiedy okazało się że nie jest tak cudownie i że poroniłam, ból płacz i złość na wszystko i wszystkich i pytanie dlaczego??? Na co swoją droga do dzisiaj nie uzyskałam odpowiedzi.

Później już wszystko potoczyło się błyskawicznie, tak jak nic mi do tego momentu nie dolegało , tak chyba zadziałała psychika i nagle zaczęłam po wizycie plamić a na drugi dzień z krwotokiem wyładowałam w szpitalu na zabiegu i tyle było z mojego ukochanego i upragnionego dziecka….

 

Na dzień dzisiejszy właśnie jest równo rok odkąd zaszłam w ciąże i powoli przygotowuje się na to aby spróbować znowu, po poronieniu nie chciałam czekać i miałam obsesje na tym punkcie  robiłam wszystko aby jak najszybciej się to stało, ale nie udało mi się, później straciłam pracę więc starania musiałam odłożyć i teraz z perspektywy czasu cieszę się że tak się wyszło, bo teraz podejdę do starań na spokojnie i bardziej dojrzale niż zaraz po poronieniu. Wtedy słowa lekarza żeby odczekać od 3 do 6 miesięcy wydawały mi się bez sensu skoro dobrze się czułam i w ogóle, ale faktem jest ze widzę różnicę w zachowaniu  mojego organizmu i mojej psychiki.

Tak więc jak widać nie wszystko dobrze się kończy i nie zawsze jest ok. mimo zapewnień lekarza, ja dostałam nauczkę i małą lekcje życia, bo kiedyś wydawało mi się ze taka rzecz na pewno nie spotka mnie, jestem zdrowa nie pale, alkohol okazyjnie i co ??? I właśnie otwarły mi się oczka  nie tylko na problem poronień ale na to jak ciężko jest w ogóle zajść w ciążę, jak czasem ludzka głupota i brak wyobraźni może kogoś zranić, dlatego prośba do wszystkich którzy to przeczytają: zanim zaczniesz oceniać lub zadawać pytania natury osobistej, intymnej zastanów się czy ta druga osoba chce o danym temacie rozmawiać, a jeśli chce rozmawiać to nie udawajcie ze nic się nie stało i nie zmieniajcie tematu, jeśli okaże się ze ktoś opowiada nie o tym o czym najchętniej byście posłuchali……….

 

Oczywiscie ni emówię że okres ciazy nie może byc piekny, a juz tilenie swojego dziecka w ramionach musi byc niesamowitym przezyciem którego życze WAM wszystkim i sobie samej:)